Miało być pozytywnie z początkiem roku, ale ile razy można słyszeć, że „To u nas nie zadziała”? Skąd się bierze ten pesymizm i przeświadczenie o tym, że to, co u innych się sprawdza, u nas okaże się porażką? A miało być pozytywne myślenie, gotowość na porażkę i w ogóle agile mindset…
U nas… nie działa
Przygotowując podsumowanie roku 2021 siłą rzeczy miałem okazję zerknąć do wielu naszych starszych tekstów, gdzie natrafiłem między innymi na perełkę z przed trzech lat. Mówię o tekście pod tytułem „Zawsze tak robiliśmy„, który idealnie wpisuje się zarówno w moje przemyślenia, jak i w dzisiejszy tekst. Zachęcam do lektury bądź zostawienia go sobie „na później”. My zajmiemy się kompanem dla „Zawsze tak robiliśmy”, czyli „To u nas nie zadziała”.
Zachęcając do podejścia zwinnego, wprowadzając zmiany w organizacjach, często napotykamy na opór wyrażony dokładnie tymi słowami. „To u nas nie zadziała.” Wszytko jest w porządku, kiedy jest to podparte doświadczeniem. „Tak próbowaliśmy to zrobić trzy razy przez ostatnie dwa lata, ale za każdym razem napotykaliśmy na następujące problemy…” Wtedy mamy punkt zaczepienia, możemy spróbować pokonać zidentyfikowane przeciwności lub stwierdzić, że faktycznie coś nie zadziała.
Zupełnie inaczej jest, jeśli na jakąś propozycję słyszymy po prostu „To u nas nie zadziała”, a na próby dociekania uzyskujemy enigmatyczną odpowiedź „Tutaj nie ma na to szans”. Super, ale skąd to wiemy? To nie jest tak, że podejście zwinne to wymaganie niemożliwego. Nikt nikomu nie proponuje podróży na Marsa bez skafandra i jakiegokolwiek planu. Zwykle chcemy wprowadzić pewne usprawnienia i przeorganizować pracę w sposób bardziej efektywny. To nie jest niemożliwe
„Nie w tym zespole”, „Nie w tej firmie”, „U nas nikt tak nie działa”, „Nikt tu nie myśli w ten sposób”.
Skoro decydujemy się na zwinną transformację, to oczywiste jest, że będziemy musieli zacząć myśleć i robić inaczej. To, co wcześniej wydawało się nieosiągalne, powinno stać się osiągalne dzięki zmianom w nastawieniu, reorganizacji, nowym procesom lub po prostu spróbowaniu. Ile razy „niemożliwe” (dla nas) okazywało się „możliwe” albo nawet „proste” tylko dlatego, że spróbowaliśmy? Bo skoro wszystkim dookoła wychodzi, to czemu nie nam?
„To nie był prawdziwy komunizm!”
Czasami w dyskusjach politycznych można usłyszeć całkiem zabawne uzasadnienie, dlaczego komunizm nigdy nie sprawdził się tak, jak życzyli by sobie jego zwolennicy i/lub autorzy. Po prostu w każdym miejscu, w którym próbowano go zastosować, zrobiono to na pół gwizdka. Gdyby to był prawdziwy komunizm, to by wyszło. Ale nie był, więc spróbujmy jeszcze raz…
#białko zawsze było i będzie dalekie od polityki, wykorzystajmy jednak ten wirtualny przykład do przyjrzenia się omawianym dziś problemom. Skoro jakaś idea/przepis/pomysł/metodyka była wdrażana wielokrotnie i nigdy nie udało jej się wdrożyć dobrze, to znaczy, że nie przystaje ona do rzeczywistości (patrz: empiryzm). Być może w idealnym świecie byłoby inaczej, ale żyjemy w realnej i mocno dalekiej od ideału rzeczywistości. Albo coś jest odporne na nasze niedoskonałości, albo nie.
W tym miejscu przypominam sobie dokładnie takie same rozmowy o podejściu zwinnym i Scrumie. „Bo to nie był prawdziwy Scrum, jakby był, to by wszystko było świetnie.” Otóż nie, my stoimy na zupełnie innym stanowisku. Scrum nie jest dla każdego i nie wszyscy powinni w ten sposób pracować. Jeśli próbowaliśmy wielokrotnie, ale za każdym razem nie działało tak, jak powinno to spróbujmy czegoś innego. Na przykład zmieńmy najpierw samą organizację bądź konkretne zespoły albo w ogóle wyrzućmy to podejście i zmieńmy wybraną metodykę.
Pamiętajmy też, że Scrum to nie komunizm. Wcale nie jest mityczny i nieosiągalny. Widzieliśmy mnóstwo zespołów, w których właśnie to podejście działało zgodnie z obietnicami. Więc nie mówmy o tym, że specyfika naszej pracy powoduje, że to u nas nie zadziała, tylko spróbujmy. I jeżeli faktycznie nie zadziała, to przynajmniej dowiedzmy się dlaczego tak się dzieje i co trzeba zmienić, żeby się udało. A potem zastanówmy się, czy w ogóle opłaca nam się to zmieniać i iść w tę stronę.
A co, gdy to wszystko już jest?
Inna strona transformacyjnego medalu, to ta, w której słyszymy „My już mamy agile„. Że to, co opowiadamy to tylko zdrowy rozsądek, a tak naprawdę wszyscy już się tymi zasadami kierują, tylko że nieformalnie. I tu pojawia się problem. Skoro zasady są nieformalne, to może to znaczyć, że to tylko wskazówki. I wtedy czasami nie są w ogóle stosowane, a czasami tylko w sytuacjach krytycznych robimy „po swojemu”.
To dobrze, że kierujemy się zasadami zwinności i że mamy agile mindset. Ale to nie wystarczy. Zasady mogą być rygorystyczne, ale nieliczne. Procesy mogą być lekkie, ale sformalizowane. Nieśmiertelny Scrum będzie tu dla nas idealnym przykładem – wcale nie ma w nim wielu zasad, ale te które już się tam znalazły są ważne i nienaruszalne.
Uważajmy, żeby komentarze „My już to znamy” i „My już tak działamy” nie były tak naprawdę próbą obrony przed jakimikolwiek zmianami. Bo „Zmiany, Zmiany, Zmiany” to nieodłączna część podejścia o nazwie agile. Jeśli chcemy stworzyć jakiś idealny i niezmienny sposób pracy, który będziemy mogli raz na zawsze skodyfikować i potem już tylko z niego korzystać, to jesteśmy tak daleko od zwinności, jak tylko można być. A gadanie pod tytułem „My już mamy agile” to taka sama wymówka, jak „To u nas nie zadziała”. W obu przypadkach znaczy to „na wszelki wypadek nic nie zmieniajmy”.
Otóż nie! Zmieniajmy, próbujmy, eksperymentujmy! Tylko róbmy to z głową, mierzmy rezultaty i bądźmy gotowi na to, że nasz rewelacyjny pomysł okaże się przeciętny albo wręcz szkodliwy. I miejmy taką opcję przewidzianą i wbudowaną w nasze podejście – podejście agile.