Zwinne podejście przewiduje ciągle ulepszanie sposobu pracy – w nieskończoność. Czy jest to możliwe, żebyśmy kiedykolwiek trafili do punktu, gdzie już nie ma co ulepszać? Zdarzało mi się spotykać zespoły, które tak właśnie twierdzą. W dzisiejszym poście je opiszę – i opowiem, jak z nimi pracować.
Idealny zespół nie istnieje
„Nie bój się doskonałości – nigdy jej nie osiągniesz.”
– Salvador Dali
Są dwa rodzaje zespołów, które sądzą, że nie ma już co ulepszać. Pierwsze to te, które funkcjonują bardzo dobrze. „Nie mamy już nic do usprawnienia” – twierdzi taki zespół i szczerze w to wierzy. Drugi, chociaż myśli podobnie, to jest jego przeciwieństwem: ma tysiące problemów, ciągle nie udaje się czegoś dowieźć, odpowiednio wyestymować i tak dalej. Czy da się pomóc któremuś z tych zespołów? A może nawet obu?
„Nieogarnięty zespół”
Popatrzmy na każdy z tych przypadków oddzielnie. Zacznijmy od tego bardziej problematycznego zespołu. Skoro mają tak dużo problemów, więc jest dużo pracy dla Scrum Mastera. I dużo rzeczy do poprawy. Typowo takie zespoły będą miały problemy z przestrzeganiem najbardziej podstawowych zasad Scruma: Daily nieobecne, nieregularne bądź trwające godzinę; brak innych wydarzeń albo ich niepoprawne przeprowadzanie, nieobecna DoD, problemy z wizją oraz Celem Produktu i wiele innych.
Mimo, że zidentyfikować jakieś rzeczy do poprawy w takim zespole jest łatwo, naprawić je może być bardzo trudno, a często i wręcz niemożliwe. Zacznijmy od tego, jakie mogą być powody zaistniałej sytuacji.
Członkowie zespołu mogą nie mieć doświadczenia z podejściem zwinnym. W tym akurat przypadku tym ludziom można pomóc. Takiemu zespołowi zazwyczaj brakuje samodzielności, bo członkowie są przyzwyczajeni do otrzymywania zadań z góry. Raczej nie będą zyskiwać też na agile’owych dobrych praktykach, bo one do nich w ogóle nie trafią. Jednocześnie, nie będzie u nich żadnych patologicznych objawów: ludzie będą szczerzy i profesjonalni, a SM głównie będzie musiał pracować z nimi jako Coach.
Może być tak, że członkowie zespołu mają niski poziom motywacji. Taki zespół nie zamierza poświęcać się, żeby cokolwiek ulepszyć. Robią to, co zawsze, byleby tylko się od nich odczepili i byle można było iść do domu. Żeby coś ulepszyć, trzeba w pierwszej kolejności podnieść poziom motywacji. A to wymaga sprawdzenia, z czego ten problem się wywodzi: niezadowolenie projektem, rodzajem zadań albo wynagrodzeniem czy warunkami pracy, niekompatybilne osobowości członków zespołu albo po prostu brak profesjonalizmu. Niestety, bardzo często problem jest nie tylko w tym jednym zespole.
Możemy mieć do czynienia z firmą o patologicznej kulturze. O szczegółach kultur patologicznych w organizacjach można napisać nie tylko osobnego posta, ale i całą książkę. Na pewno wszyscy spotkaliśmy się z takimi organizacjami i możemy określić pewne ich cechy. Może to być srogi micromanagement, gdzie nie ma miejsca na kreatywność i współpracę. A może to być powszechny brak accountability, gdzie odpowiedzialność jest przerzucana w kółko a błędy, o ile to możliwe, są zamiatane pod dywan. Może to też być karanie za wypowiadanie się bądź wykazywanie inicjatywy. „No, mógłbym zarabiać 20% więcej ale tu mamy mało roboty, to póki co zostaję.”
Mówiąc krótko, problem jest nie w samym zespole, a w całej firmie i rozwiązać go można tylko przez transformację kultury firmy. I tu warto się zastanowić, czy opłaca się nam za to się zabierać.
„Ogarnięty zespół”
Co innego, kiedy mamy wydajny zespół, który nie ma nic do poprawy – a przynajmniej tak twierdzi. Wiele razy słyszałem: „Przestaliśmy robić Retro, bo u nas nie ma problemów do rozwiązania.” Uważam, że to błąd, a sama podstawa dosyć szkodliwa, bo doprowadza do nadmiernej pewności siebie. Ta z kolei sprawi, że nasza wydajność pójdzie w dół. Stephen King kiedyś powiedział, że umiejętności nie są statyczne – albo rozwijają się, albo degradują.
Po drugie, jak często mówię, Retro potrzebujemy nie tylko do rozwiązywania problemów bądź ulepszeń, ale też do podtrzymywania tych wyników, co już mamy. Im bardziej człowiek jest wysportowany, tym bardziej (a nie mniej) taki człowiek priorytetyzuje dla siebie sport i zdrowy styl życia. W innym przypadku zaczął by tracić swoją formę.
Po trzecie, sama myśl o tym, że nie mamy nic do ulepszenia wywodzi się z pewnego ograniczenia w myśleniu i braku pomysłowości. To może brzmieć obraźliwie, ale tak naprawdę my wszyscy mamy skłonność do kierowania się stereotypami w naszym myśleniu. Mówię o tym, że jeżeli typowe Retro ma format „Co w ubiegłym Sprincie poszło dobrze, a co źle” i od jakiegoś czasu nikt nie jest w stanie wymienić żadnej rzeczy która nie poszła pomyślnie to znaczy że ten format nie jest już pożyteczny. I czas go zmienić.
Zespół, który uważa, że funkcjonuje już tak dobrze, jak tylko się da, musi sięgnąć po eksperymenty i kreatywność. Uwolnić się od stereotypów myślenia, które towarzyszyły im zbyt długo. Spróbować Retro w zupełnie innym formacie. Może nawet ustawić sobie wyzwanie: kto znajdzie coś do usprawnienia, dostaje jakąś nagrodę. I na pewno nie wierzyć w to, że osiągnęli już doskonałość. Pamiętajcie przytoczone na wstępie słowa wielkiego malarza.