Dziś piątek. Ostatnio w piątki rutynowo pojawiają się na naszym blogu filozoficzne rozważania. No właśnie – rutynowo. Rutyna, słowo posiadające dwojakie znaczenie. Z jednej strony czujemy podświadomą chęć jej unikania, a z drugiej jest wynikiem posiadanego doświadczenia. Jak to więc z tą rutyną jest – pomaga czy przeszkadza?
Czym jest rutyna?
Ostatnio był post na zamówienie, a dziś jest post, którego inspiracją było spotkania ze znajomą, która z niejednego scrumowego pieca chleb jadła. Podczas spotkania zaryzykowała tezę, że w Scrumie mało co może nas zaskoczyć. Z góry wiemy jak będzie wyglądał nasz dzień, co będziemy robić w bieżącym Sprincie i co możemy robić w następnych. Trudno się nie zgodzić z takim spojrzeniem na temat.
Abyśmy wiedzieli jednak, co myśleć na temat rutyny, przytoczmy jej słownikową definicję:
„biegłość w czymś nabyta przez długą praktykę,
postępowanie lub wykonywanie jakichś czynności według utartych schematów” – SJP PWN
Słowo „rutyna” ma więc dwa, częściowo przeciwstawne znaczenia. Czy więc rutynowy przebieg scrumowych Sprintów to naprawdę coś złego?
Rutyna jako biegłość
Pierwsza z przytoczonych definicji jest jednoznacznie pozytywna. Biegłość, w każdym aspekcie naszego życia to stan, do którego powinniśmy dążyć. Biegłość to bycie ekspertem. W kontekście niniejszego wpisu – bycie ekspertem w Scrum.
Poprzez biegłość, pośrednio, gwarantujemy jakość czy terminowość tego, nad czym aktualnie pracujemy. Prowadzi nas ona również do deterministycznego zachowania. Na podstawie posiadanej przez nas eksperckiej wiedzy, możemy lepiej przewidzieć jakie powinny być efekty naszej pracy.
Oczywiście biegłość nie przychodzi od tak. Jest to wynik naszej ciężkiej pracy, często popartej licznymi eksperymentami, które w wielu przypadkach skończyły się porażką. Nie ma jednak znaczenia, czy ich wynik był pozytywny czy też nie. Liczy się to, że z każdego z eksperymentów wyciągnęliśmy wnioski i wdrożyliśmy je w nasze życie.
Utarte schematy
Nieco odmienne zdanie możemy mieć, jeśli chodzi o wspomniane powyżej „utarte schematy”. Są osoby, dla których praca polegająca na wykonywaniu ciągle tych samych czynności jest pociągająca. Być może chodzi o bezpieczeństwo, a może o chęć wykonywania znanych czynności bez presji dalszego rozwoju.
Oczywiście nie możemy powiedzieć, że taka postawa jest zła. Ale musimy przyznać, że jest to swego rodzaju stagnacja. Na pewno nie dajemy sobie szansy na odkrycie nowych możliwości wykonania czynności, utrudniony (albo wręcz niemożliwy) jest też nasz rozwój.
Ale nie zawsze tak musi tak być. Utarte schematy mogą być przecież bazą do osiągnięcia czegoś nowego. Możemy je wykorzystać do zbudowania stabilnego i bezpiecznego środowiska pracy, w którym poszukujemy nowych ścieżek rozwoju. W tym rozumieniu, rutyna będzie wręcz pożądana.
Zupełnie inną sprawą jest fakt, że utarte schematy są wręcz idealne do zastosowania przy powtarzającej się pracy. Wyobraźmy sobie, że nasza praca polega na wykonywaniu tej samej, powtarzalnej czynności. Co więcej, wyobraźmy sobie, że wykonywano ją przed nami wiele razy, i że usprawniano ją w miarę pojawiania się nowych pomysłów. Z dużą dozą prawdopodobieństwa możemy więc powiedzieć, że sposób wykonywania przez nas czynności, mimo że schematyczny, jest najlepszym z możliwych w danym czasie.
Należy jedynie pamiętać, że z chwilą gdy zauważymy potencjał do zmiany, powinniśmy spróbować i wykorzystać tę szansę.
Czy rutyna to zło?
Czy coś takiego jak rutyna w ogóle występuje w metodyce Scrum? Owszem, z jednej strony mamy wyznaczone artefakty, wydarzenia i role, ze szczególnym uwzględnieniem Daily Scrum Meeting, który, o zgrozo, odbywa się rutynowo w tym samym miejscu o tym samym czasie. Z góry wiemy co i ile będziemy robić, bo mamy przecież zapełniony Sprint Backlog na najbliższy Sprint i znamy długość iteracji.
Pozornie nic nie jest nas w stanie zaskoczyć, wszystko jest zaplanowane, nie ma miejsca na błędy i porażki. Na szczęście jest zupełnie inaczej! Ilu z nas, na początku Sprintu pomyślało sobie „ten to na pewno się uda”? Ile razy wydawało nam się, że dowieziemy cały zakres wymagań, że inkrement będzie wolny od błędów, że będziemy zwycięzcami, triumfatorami, elitą?
Życie ma to do siebie, że jest zmienne. Jeśli zaś mówimy o Scrumie, to jedyne co jest pewne to to, że Sprint będzie miał swój początek i koniec. Możemy też podejrzewać, że Product Owner zajmie się priorytetami, Scrum Master będzie chronił nas przed wrzutkami, a my jako zespół deweloperski zajmiemy się przekształcaniem elementów Backlogu Sprintu w działające oprogramowania. Cała reszta jest niewiadomą.
Jesteśmy wystawieni na zmiany, niczym żaglówka na pełnym morzu na wiatr. Na szczęście te zmiany wprowadzają w nasze życie koloryt. I to właśnie one powodują, że życie scrumowe nie jest rutyną.