Muda to dobrze wszystkim znane marnotrawstwo. Ale nie jest to jedyna przypadłość, której warto unikać. W dzisiejszym tekście poznamy także Muri, czyli przeciążenie i Mura – nierówną produkcję. Zapraszam na krótką lekcję japońskiego.
Muda
Ostatnimi czasy często kontempluję 14 zasad („pryncypiów”) znany jako The Toyota Way. Och, jak bardzo chciałbym trafić na firmę nad Wisłą, która ma podobny mindset. Niestety, większość organizacji nastawiona jest na zysk i/lub „dociskanie śruby„, „zwiększanie efektywności”, „kontrolę„, i tak dalej. Mało kto wierzy, że stworzenie odpowiednich warunków i zatrudnienie zaangażowanych specjalistów doprowadzi nas do sukcesu. Wynika to zapewne z tego, że a) nie potrafią one stworzyć takich warunków b) nie stać ich na ludzi, którzy w takich warunkach potrafią rozwinąć skrzydła.
I to jest straszne, bo od dawna wiemy, że zmiany w zespołach obniżają produktywność, że multitasking nie działa, że dociskanie śruby powoduje zniechęcenie, obniżenie jakości i rotację, dzięki której wracamy do zmian w zespołach, opóźnień i wymuszonego multitaskingu. Tylko z jakiegoś powodu widzimy to prawie wszędzie. Ale ja znowu nie o tym…
Chciałbym dziś zwrócić uwagę na trzy słowa, które przebijają się w paru miejscach („w paru pryncypiach”) The Toyota Way. Jednym z nich jest dobrze znana walka z waste’ami czyli marnotrawstwem. Możemy znaleźć jej echa zarówno w zasadzie „Create a continuous process flow to bring problems to the surface”, ale też „Level out the workload”.
Pierwsze mówi o tym, żeby wszystkie waste’y wypływały samy z siebie (procesowo) i były minimalizowane w procesie ciągłego usprawniania (kaizen). Drugie zaś to dobrze znane nam z agile manifesto „Agile processes promote sustainable development. The sponsors, developers, and users should be able to maintain a constant pace indefinitely.”, czyli równe tempo pracy.
Nierówne tempo pracy takie jak dociskanie śruby, zrywy przed wdrożeniem, nadgodziny i praca w weekendy, okresy zastoju i przyspieszenia, powodują (i są powodowane) przez wiele z marnotrawstw opisanych jako muda. Pisaliśmy już o tym na naszym blogu i chyba każdy kojarzy zarówno 7 waste’ów kanbanowych jak i siostrzane „7 waste of lean in software development” (Mary Poppendieck).
Zostają dwa kolejne terminy: muri i mura, czyli problemy które wynikają z nierównego tempa pracy.
Muri
Muri to nic innego jak przeciążanie. O ile w przypadku muda mamy do czynienia z marnotrawstwem, które widać i możemy zmierzyć, tak muri samo w sobie nie wygląda aż tak strasznie. Oczywiście, tylko do momentu, w którym nie tylko zacznie wyglądać, ale wręcz przeszkadzać.
Strzelcy wiedzą, że przeciążanie broni ogniem ciągłym lub nawet szybkim i konsekwentnym ogniem pojedynczym powoduje nagrzewanie się komponentów, spadek celności, zmniejszanie żywotności lufy i innych elementów, że o szybszym zużyciu amunicji nie wspomnę. Biegacze z kolei wiedzą, że trening interwałowy (odcinki sprintu wykonywane naprzemiennie ze spokojnym biegiem) są o wiele bardziej męczące niż bieg stałym tempem o takiej samej średniej prędkości. Przykładów na to, że przeciążenia są czymś znaczącym jest pełno w każdej dziedzinie życia.
Same przeciążenia nie są jeszcze problemem, ale mogą te problemy powodować. A skoro tak, to powinniśmy ich unikać. Nie przeciążać ludzi (bo wtedy popełniają błędy, spada im efektywność, morale, itd.) ani sprzętu (bo w końcu się podda, a nawet jeśli nie to liczba „losowych problemów” może wzrosnąć). Niestety, w naszej kulturze nadal „niedowiezienie” to powód do wstydu i automatyczne przekonanie, że ktoś nie wykonuje swojej pracy właściwie. Postawa pod tytułem „zarwałem weekend, ale zrobiłem” jest bohaterska, a prawie nikt nie pochwali się dokonaniem pod tytułem „od 3 lat nie miałem ani jednej nadgodziny”.
Tymczasem jeśli nastawiamy się na jakość i długofalowe korzyści, to zazwyczaj lepiej jest nie dowieźć niż dowieźć byle jak. Ale to wymaga pewnego sposobu myślenia i pewnych zasad współpracy, które wykraczają poza ten tekst…
Mura
Kolejny powiązany termin to mura, czyli nierówna produkcja. Jeśli czasami potrafimy wyprodukować 1000 czegoś w tydzień, a czasami 50 tego samego, to brzmi to komicznie. Sugeruje to bałagan, brak kontroli i ogólny chaos panujący w organizacji.
Już nawet pal sześć powody, dla których nasza produkcja różni się o rząd wielkości tydzień do tygodnia, ale o ile trudniej jest planować kontrakty, zamówienia, rozliczenia, zapasy, etc. gdy nie wiemy ile produkujemy w danym momencie lub gdy jest to aż tak zmienne. Zarówno teoria, jak i praktyka pokazują, że produkując stała liczbę (300? 500? 100?) w danym okresie przynajmniej mamy procesy działające w trybie ciągłym, którymi łatwiej jest zarządzać. Jesteśmy w stanie je badać, optymalizować i faktycznie – przyspieszać.
Nasze ulubione „scrumy i kanbany” powinny powodować, że mamy jasny proces. Spójrzmy na #białko – jeden film w tygodniu, jeden tekst na blogu i jeden e-mail. Równe, stabilne tempo, w którym działamy miesiącami bez przerwy. Wcześniej wyglądało to inaczej – jeden film, dwa teksty na blogu. Jeszcze wcześniej publikowaliśmy dwa filmy tygodniowo. Za każdym razem jednak było to stabilne i długofalowe działanie, które mówiło „mamy to pod kontrolą, jesteśmy w stanie tak pracować bez końca”.
A jak wyglądają procesy w Twojej najbliższej okolicy? Czy są ustalone, opisane i zbadane? I przede wszystkim, czy nie powodują nierównej produkcji (mura), przeciążeń ludzi bądź sprzętu (muri) i marnotrawstwa (muda)? Może warto się im przyjrzeć?
Ten tekst po raz pierwszy został rozesłany na naszej #białkowej liście mailingowej. Dystrybuujemy tam nie tylko tego typu teksty, ale też porady, case-studies, opowieści z życia oraz zniżki na nasze szkolenia i warsztaty. Zapisz się, aby nie umknęły Ci kolejne wiadomości!