.st0{fill:#FFFFFF;}

Efekty, nie nakłady 

 7 marca, 2023

Tomasz Dzierżek

Po co pracujemy? Po co optymalizujemy naszą pracę i po co w ogóle to całe zamieszanie ze zwinnością? W większości przypadków pewnie dlatego, że chcielibyśmy osiągnąć lepsze efekty naszej pracy. Całkiem słusznie! Dlaczego więc tak często skupiamy się na nakładach, a nie na efektach?

 

Cel zwinności

W naszych tekstach wielokrotnie poruszaliśmy tematykę celu zwinności. Nie da się ukryć, że Agile Manifesto mówiło o zadowoleniu klienta jako największym priorytecie. Żeby to osiągnąć sugerowało też szybkie i częste dostarczanie wartościowych produktów.

Wartościowe produkty to takie, które naszym odbiorcom coś zapewniają bądź wprost coś dają. Wiemy też z tego samego „manifestu”, że jedyną miarą postępu jest działającą oprogramowanie (produkt). Możemy też spojrzeć na problem szerzej i powiedzieć, że jest to działający i użyteczny produkt posiadający działające i użyteczne funkcjonalności/cechy.

Koniec końców wszystko sprowadza się do tego, że liczą się efekty naszej pracy. Patrzymy na to, czy odbiorcy naszego produktu mogą z czegoś skorzystać, czy oni zarabiają więcej, czy my zarabiamy więcej i czy w jakiś sposób poprawiamy albo ułatwiamy czyjś biznes. Nie o to w tym wszystkim chodzi?

 

Gloryfikacja pracoholizmu

Wszystko ładnie pięknie, tylko zarówno w naszej kulturze (patrz: polska szkoła managerska), jak i w naszych odruchowych działaniach częściej patrzymy na nakłady niż na efekty. Poruszaliśmy już ten temat w tekście pod tytułem „gloryfikacja pracoholizmu” (zapracowania).

Spójrzcie w lustro i zastanówcie się, ile czasu w ostatnim miesiącu spędzaliście na dyskusjami pod tytułem „Ile to zajmie?”, „Jak długo będziemy to robić?”, „Jak duże jest to wymaganie?”, „Czy zrobimy to w jednym Sprincie, czy potrzebujemy więcej czasu?” i tak dalej, i tak dalej…

Porównajcie te nakłady z czasem spędzonym na dyskusjach o wartości. Spodziewałbym się takich pytań jak: „Czy w ogóle jest sens to robić?”, „Czy na pewno musimy to robić teraz?”, „Czy nie ma ważniejszych rzeczy do roboty?”, „Co się stanie, jeśli tego nie zrobimy?” i tak dalej, i tak dalej. Z jakiegoś powodu takie dyskusje należą do rzadkości!

 

Sprytnie czy dobrze?

W naszym kręgu kulturowym i w głowach wielu osób zarówno zarządzających oraz pracujących w zespołach mamy dziwne postrzeganie wysiłku. Ktoś, kto traci zdrowie pracując po 16 godzin dziennie jest „zaangażowanym pracownikiem”. Osoba, która spędzi na pracy 4 godziny robiąc najważniejsze rzeczy i sprawiając, że klienci są zadowoleni, wcale nie spotyka się z uznaniem.

Odruchowo wiele osób od razu pomyślało, że skoro ta osoba zrobiła taką cudowną robotę w 4 godziny, to spróbujmy sobie wyobrazić ileż wartości mogłaby dostarczyć w pełne 8 godzin! Tylko czy to na pewno jest ten kierunek, w którym powinniśmy podążać?

Najbardziej obrazowa jest historia mojego znajomego, który przed laty pracował w handlu i który potrafił w mniej niż pół roku wykręcić roczne targety, które firma przed nim stawiała. Po osiągnięciu tego celu zwykle ta osoba brała kilka miesięcy wolnego, kasując przy tym dość pokaźną premię.

Taki sposób działania skończył się, gdy firma zaczęła od niego wymagać pracy przez cały rok, z taką samą wydajnością z jaką pracowała przez te kilka miesięcy. Finał jesteście w stanie odgadnąć bez problemu – ta osoba zwolniła się i firma nie miała żadnej korzyści z tak skutecznego handlowca!

 

Efekty, czyli to co istotne

Walka z patrzeniem na efektywność poszczególnych członków zespołu czy poszczególnych Sprintów jest walką z wiatrakami. Bardzo rzadko można spotkać miejsce, gdzie tak naprawdę liczą się efekty i nikogo nie obchodzi to ile faktycznie zespół pracował nad wynikiem.

Oczywiście, nie mówię tutaj, że powinniśmy się cieszyć z marnotrawstwa, jakim niewątpliwie jest praca na pół gwizdka! Z drugiej strony, jeżeli mamy Zespół Scrumowy, który produkuje genialne produkty, a przy tym na siebie zarabia (nie jesteśmy stratni) to czy koniecznie musimy do każdego miejsca przykładać w miarę „potencjalnie utraconych zysków”?

Czy to zawsze musi być „więcej i więcej”? Dlaczego to nie może być zaakceptowanie faktu, że ten zespół ma taką oto wydajność i nie więcej. Zamiast zastanawiać się „jak pracować więcej/efektywniej”, skupmy się nad zagadnieniem „które elementy powinniśmy teraz robić, biorąc pod uwagę ograniczone możliwości zespołu”!

Ciężko się rozmawia o tym z managerami, którzy patrzą tylko i wyłącznie na rachunek zysków i strat. Niestety, często można spotkać się ze stwierdzeniem, że jeżeli mocniej „docisną” zespoły, to więcej na tym zarobią. Podejście zwinne, przynajmniej dla mnie, zakłada zupełnie inne spojrzenie.

 

Toyota Way

Wszystko sprowadza się do sytuacji, w której musimy jasno się określić – filozoficznie. Czy wierzymy, że podejście zwinne przynosi nam korzyści i jest filozofią którą kierujemy się nasza firma? A może jest tylko i wyłącznie ścieżką do celu pod tytułem „maksymalizacja zysków za wszelką cenę”? Bo niestety w tym drugim przypadku nie będzie nam po drodze ze zwinnością.

Tutaj zawsze aktualny jest cytat z Toyota Way, czyli filozofii którą kieruje się cała Toyota. Pierwszy punkt mówi „Opieraj decyzje zarządcze na długoterminowej filozofii, nawet za cenę krótkoterminowych celów finansowych.” Jeżeli mamy jakieś przekonania i działamy zgodnie z nimi, to albo okażą się one prawdziwe (i dzięki temu uzyskamy), albo okażą się fałszywe (i będziemy mogli świadomie je zmienić). Działanie bez przekonań, po prostu łapiąc wszystkie okazje i wyciskanie tyle ile się da, żeby zarobić jak najwięcej, to tak naprawdę wystawianie się na los. A ten też będzie dla nas łaskawy albo nie, ale już nie będzie to zależało od nas.

I zamykając nasz dzisiejszy temat w pełnym kole – ściśle podążajmy za jakąś filozofią. Najlepiej taką, która sprawi, że nasza firma będzie przynosiła zysk zarówno dziś, jak i w przyszłości. Żeby to zrobić, nie możemy patrzeć tylko i wyłącznie na nakłady, ale musimy skupić się na efektach. Podobnie jak nie możemy patrzeć tylko i wyłącznie na krótkoterminowe cele finansowe, ale powinniśmy się skupić na długim terminie. „Skupić się” nie znaczy, że poświęcić jedno na rzecz drugiego, tylko jedno powinno być dla nas ważniejsze. Dokładnie tak jak w postulatach Agile Manifesto.

 

Jeżeli chcielibyście, żebyśmy obrazowo wytłumaczyli w Waszej firmie bądź organizacji jak wyglądają zwinne przekonania i jak można ich użyć do tego, żeby działać lepiej, polecamy nasze szkolenie o nazwie „Wprowadzenie do Agile i Agile Mindset„.

Tomasz Dzierżek


23+ lat doświadczenia w IT, 15+ lat doświadczenia w Scrum i agile, PSM III (i inne), konsultant zwinnych procesów i zespołów, Agile Coach, trener

Your email address will not be published. Required fields are marked

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.

{"email":"Email address invalid","url":"Website address invalid","required":"Required field missing"}