To, że Scrum można stosować nie tylko w IT wie już chyba każdy. A czy uwierzycie, że ten framework może być skutecznie używany przez przestępców? Przecież kto jak nie oni mają na co dzień do czynienia z nieprzewidywalnością i ryzykiem? Nierzadko mierzą się też z problemami, które wymagają kreatywnego rozwiązania.
Zwinni. Książka
Nie przestajemy przygotowywać dla was zupełnie nowych rzeczy. Dziś po raz pierwszy na naszym zwinnym blogu recenzujemy beletrystykę. Ale nie byle jaką! Mowa o książce „Zwinni. Zbrodnia i Scrum” Marcina Żmigrodzkiego. Jak już się na pewno domyśliliście z samej nazwy, książka jest bezpośrednio powiązana z podejściem zwinnym, a konkretniej – ze Scrumem.
Jakiś czas temu wpadło mi w ręce to dzieło. Na szybko wygoogle’owałem autora, który jak się okazało wcześniej pisał głównie książki na temat zarządzania projektami. I były to książki, według moich znajomych, dobre. Tym razem jednak Pan Marcin postanowił napisać kryminał, w którym przestępcy używają Scruma do organizacji projektu kradzieży sztuki. „Na pewno jest to ciekawy pomysł” – stwierdziłem i zabrałem się za czytanie.
Ostrzegam, że z jednej strony, muszę trochę powiedzieć o wydarzeniach opisanych w książce. Ale, skoro mówimy o kryminale, ma się rozumieć, że nie mogę zepsuć czytelnikom elementu zaskoczenia. Dlatego postaram się was zachęcić bez zdradzania wszystkiego.
Zbrodnia i Scrum
Zacznijmy od początku. Mamy głównego bohatera – informatyka Szczepana. I tak wyszło, że jest on poważnie zadłużony. Przy tym Szczepan jest winien pieniądze nie jakiemuś bankowi, tylko okropnemu przestępcy o imieniu Bernard. Żeby spłacić dług musi wykonać jedno zlecenie… jako Scrum Master. Tylko nie w zespole, który tworzy aplikacje mobilne bądź strony internetowe. Mówimy o zespole, którego działalność wykracza poza przepisy prawa.
Zespół Bernarda i Szczepana ma za zadanie ukraść wybitne dzieło polskiej sztuki na zlecenie zagranicznego bogacza. I nie chodzi tu o coś, co można schować do plecaka i po prostu wyjść z muzeum. Wybór padł na Panoramę Racławicką – ogromny obraz o wadze wielu ton. Dobrze chroniony i będący jedynym eksponatem w budynku. Nie lada wyzwanie.
Nasze Scrum Team składa się z różnego rodzaju ekspertów niezbędnych do wykonania tego zadania: specjalistów od konserwacji (kradzionej) sztuki, pirotechników oraz przeróżnych mistrzów od włamywania, brudnej roboty i tak dalej. Nie są to ludzie, którzy pracują w nowoczesnych biurach nowoczesnych korporacji, gdzie przeprowadza się Daily przy tablicy. Wytłumaczyć tym osobom, co to jest Scrum, jakie są jego korzyści i jak mają go stosować, żeby wykonać otrzymane zlecenie – to właśnie (niewdzięczna) praca naszego Szczepana. I tu zmiana pracy przed zakończeniem zadania nie wchodzi w grę.
Cała ta awantura od razu wywołała u mnie skojarzenia z „Ocean’s 12”, tylko że w tym przypadku akcja dzieje się we Wrocławiu i z udziałem specjalisty z IT. Tak samo jak bohater grany przez George’a Clooney’a, Szczepan może dużo zyskać bądź stracić wszystko. I jak to musi być w każdym kryminale, na każdym kroku coś się psuje. Trochę miesza ambitna policjantka, trochę rosyjska mafia, a trochę – histeryczna konserwatorka zabytków. I tu właśnie Scrum i jego techniki do zarządzania zostają sprawdzone. Oprócz tego zabawnie czyta się dialogi Scrum Mastera z członkami zespołu, którzy nie akceptują, a nierzadko i w ogóle nie rozumieją niektórych zasad tego frameworku. Zabawnie dla każdego, kto na tym stanowisku pracował. Co doprowadza do wniosku, że chyba złodzieje mają więcej wspólnego z programistami niż może się wydawać.
Czy warto?
Oceniając tę książkę pod kątem nauki bądź tłumaczenia Scruma od razu powiem, że nie polecałbym tej książki początkującym. No chyba, że jako dodatek. Osoba z doświadczeniem znajdzie tam ciekawe rzeczy do przemyślenia, lecz nowicjuszowi ta nowela przedstawi raczej za mało merytoryki. Przy tej okazji ukłony w stronę autora, że nie zapomniał o Kanbanie i przedstawił, jak ten model potrafi się przydać grupom przestępczym.
Jeśli zostawimy na chwilę Scruma na boku, to w kontekście literatury jest to całkiem dobra nowela. Ma tak niezbędne dla każdej fabuły konflikty, rozwój bohaterów i liczne przeplatające się ze sobą wątki, które jednak nie pozostają bez rozwiązania. Mamy tu także miłość, zabójstwa i liczne zakamuflowane żarciki dla dorosłych.
Wydarzenia rozkręcają się wolno i na początku dzieje się dość mało, za to w drugiej części robi się naprawdę ciekawa. Pod koniec wydarzeń zacząłem czuć sympatię do tej niezwykłej Drużyny Scrumowej. Muszę się przyznać, że przez większą część książki miałem nadzieję, że nic im się nie uda i czekałem na wszystkie ich potknięcia i karę. Bo na to właśnie zasługują ludzie, którzy chcą sprzedawać relikty kultury zagranicznym oligarchom. Ale wiadomo, że trzeba wywołać mocne emocje, aby zainteresować czytelnika czyimiś losami.
Jeżeli lubicie literaturę fabularną, polecam zwrócić uwagę na „Zbrodnię i Scrum” M. Żmigrodzkiego. I dziękuję autorowi: teraz wiem, gdzie jako Scrum Master mogę zarobić więcej.