Gdy w ręku mamy tylko młotek, wszystko zaczyna wyglądać jak gwóźdź. A przynajmniej tak mówi stare powiedzenie, które sugeruje, że odruchowo szukamy jak wykorzystać znane rozwiązanie, zamiast zastanowić się w czym jest problem. I to by właściwie wystarczyło za dzisiejszy odcinek, ale na tym nie poprzestanę.
Do czego służy młotek?
Nie będę się mocno znęcał nad dzisiejszą analogią. Dość powiedzieć, że młotek zasadniczo służy do wbijania gwoździ. Od biedy możemy też próbować nim te gwoździe wyciągać, ale to już zależy od jego konstrukcji. Możemy też wbić coś innego niż gwóźdź, więc możemy to podsumować jednym słowem: wbijanie. Młotek służy do wbijania.
Jednak jeśli zastanowimy się trochę bardziej, to do głowy przyjdą nam też „zaawansowane”, ale w dalszym ciągu standardowe zastosowania. Możemy przecież za pomocą młotka formować plastyczne materiały. Często używamy go też do wybijania elementów (pinów, zakleszczonych części). Są też młotki specjalistyczne. Uogólniając, młotek służy do przyłożenia krótkiego impulsu dużej siły. Ponieważ tekst pisałem w miejscu pozbawionym zasięgu, sprawdźmy jaka jest wikipediowa definicja młotka:
„Młotek – jedno z najstarszych narzędzi (…) służące do uderzania w materiał w celu jego obróbki, do uderzania w inne narzędzie (na przykład dłuto, przecinak, wybijak, punktak) lub do wbijania gwoździ, klinów i tym podobnych elementów. Działa na zasadzie gromadzenia energii kinetycznej w ciężkim obuchu podczas stosunkowo długiego zamachu, a następnie przekazania jej w krótkim czasie uderzonemu obiektowi.” – Wikipedia
Dobrze jest wiedzieć, do czego służą posiadane przez nas narzędzia i znać wszystkie ich zastosowania. Najlepsze rezultaty osiągniemy działając zgodnie z przeznaczeniem. Czasami musimy improwizować i wtedy największe znaczenie ma nasza kreatywność, połączona z dostępnymi zasobami. Natomiast w sytuacji, w której zasoby nie przystają do problemów często wpadamy w pułapkę swoistego tunelowego widzenia. Wszędzie widzimy gwoździe.
Nasze narzędzia
Wróćmy do naszej agile’owej rzeczywistości. Wiele osób zna jedną technikę bądź jedno narzędzie na każdą okazję. Retro jest tutaj chyba najlepszym przykładem. Łukasz zawsze opowiada, że wystarczy znać 5-6 technik, aby przy standardowym dwutygodniowym Sprincie używane ćwiczenia powtarzały się najwyżej co 3 miesiące. I to jest jedna, bardzo sensowna obserwacja. Druga to: nie pozwólmy, żeby retro i jego formuła była naszym młotkiem!
Są osoby, których rozwiązaniem na każdy problem jest: zróbmy retro. Skończył się projekt? Retro. Problemy z komunikacją? Retro. Osoby nie stosują się do procesów? Retro. Ktoś się ewidentnie obija w pracy? Retro. Brakuje rąk do pracy? Retro. Żeby nie było, sam w większości tych przypadków zacząłbym od retro. 😉 Natomiast są sytuacje, gdzie rozwiązanie jest oczywiste i systemowe. Takie, które wcale nie wymaga wymyślenia, ale wdrożenia.
Pójdźmy jednak dalej – czy narzędzie „na każdą okazję” faktycznie jest idealne na każdą? Czy użyjemy tego samego sposobu na przeprowadzenie warsztatu dotyczącego skomplikowanego procesu biznesowego, jak i na ustalenie technicznych wyzwań integracyjnych? Czy w ten sam sposób będziemy pracować na dwumiesięcznym projekcie wdrożeniowym, który zasadniczo robimy po raz dziesiąty, jak i przy budowie zupełnie nowego produktu, który dopiero wymyślamy? Odpowiedź na część z tych pytań znajdziecie w naszym najbliższym, czwartkowym newsletterze.
Co do czego i dlaczego
Bardzo często powtarzam, że w ramach kreatywnej/innowacyjnej pracy zasadniczo nie ma „najlepszych praktyk”. Są dobre praktyki, które zwykle się sprawdzają i złe praktyki, które zwykle przynoszą szkody. Nie musimy za każdym razem wymyślać koła na nowo, nie ma też sensu pakować się też w rozwiązania, które nigdy się w danej sytuacji nie sprawdziły. Tylko, żeby to osiągnąć musimy znać te wszystkie praktyki – dobre i złe. Możemy znać je z własnego doświadczenia, a możemy uczyć się na błędach innych.
Zaczyna mi się wydawać, że ważniejsze jest wiedzieć, kiedy czego nie stosować, niż co jest „wystarczająco dobre”. Bo młotek jest „wystarczająco dobry” do wielu rzeczy, ale czasami lepiej sprawdzi się coś zupełnie inne narzędzie.
Żyjemy w czasach, gdzie nasz ulubiony Scrum jest wciskany w każdy możliwy zespół w każdej możliwej organizacji. Nikt się nie zastanawia, czy to pasuje. Ba, niektórzy w ogóle nie znają alternatyw! Musimy przeorganizować zespoły? Scrum. Potrzebujemy pracować szybciej? Scrum. Każda osoba jest w trzech zespołach, a każdy zespół robi dwa-trzy projekty – jak uporządkować pracę? Scrum!
Otóż bardzo nie. Zawsze naukę Scruma zaczynamy od definicji – mówimy po co został stworzony, gdzie się sprawdza, a gdzie zupełnie nie. Po to, żeby przypadkiem nie używać go do skutecznego wbijania gwoździ.
Podobnie podejdźmy do wszystkich znanych nam technik i narzędzi. Przede wszystkim wyraźnie określmy, do czego służą i w jakich warunkach można je wykorzystać. Jeżeli zaś spotkamy problem, na który nie mamy gotowego rozwiązania, nie bójmy się powiedzieć „nie wiem jak to zrobić… ale nie ma problemu, żeby się dowiedzieć i nauczyć”. Człowiek przecież uczy się całe życie.
Narzędzia Scrum Mastera, o nazwie kodowej WSM II, to szkolenie na którym chcemy pokazać Scrum Masterom, Agile Coachom i innym, jakie narzędzia, taktyki i metody możemy stosować właśnie w tych rolach. Przy okazji przygotujemy też uczestników do zdania kolejnego scrumowego certyfikatu. Najświeższe informacje o naszych szkoleniach oraz darmowe przemyślenia, porady i triki znajdziesz na naszej liście mailingowej. Polecamy się zapisać, bo naprawdę warto!