My i oni, ci z biznesu i ci z IT. Dlaczego postrzegamy się właśnie w ten sposób, często pracując przecież w tej samej firmie? Odpowiedzmy sobie na pytanie, dlaczego nie powinniśmy pracować w trybie „my i oni” i jak współpraca może wpłynąć na nasze życie zawodowe.
Dlaczego stajemy w opozycji?
„My i oni” to sytuacja bardzo często spotykana w firmach, z którymi mamy przyjemność pracować jako trenerzy #białko. Jest to zresztą dość przedziwna sytuacja, ponieważ często ta sama firma, ten sam szyld i Ci sami ludzie występują jako dwie walczące ze sobą grupy. A przecież, wydawałoby się, powinni pracować na sukces jednej organizacji.
Czasem sytuacja wygląda na bardziej „klarowną”. Mamy dostawcę (często jest to IT) i osoby, które precyzują wymagania (czytaj „biznes”). Nie łączą ich więc wspólne, firmowe barwy. Obie te organizacje mają często dość rozbieżne cele. Jedna chce otrzymać dobry produkt w ramach podpisanego budżetu, a druga – zarobić jak najwięcej pieniędzy.
Czy tam jest miejsce na „my i oni”? Często tak, ale wcale nie musi tak być. Bo przecież można inaczej, prawda?
Razem, czyli współpraca
Można inaczej, a dobrych wzorców wcale nie musimy daleko szukać. Wystarczy otworzyć 12 zasad zwinnego tworzenia oprogramowania, aby znaleźć jeden z ważnych przepisów na zwinność. Mowa oczywiście o:
„Zespoły biznesowe i deweloperskie muszą ściśle ze sobą współpracować w codziennej pracy przez cały czas trwania projektu.”
„Ściśle ze sobą współpracować przez cały czas trwania projektu”. Powinniśmy ze sobą współpracować, aby wykorzystać szansę, jaka przed nami stoi. Stosując zwinne podejście otrzymujemy unikatową możliwość zrealizowania swojej pracy w innowacyjny sposób.
Zaufajcie mi, innowacyjny to nie jest słowo użyte na wyrost. Wiele firm stosuje zwinne podejście, ale zapomina o aspekcie współpracy – a jest ona kluczowa.
Co nam daje owa wspólnota, wspólna praca? Skracamy kanały komunikacyjne, lepiej się rozumiemy, natychmiastowo otrzymujemy feedback dotyczący przygotowywanego przez nas rozwiązania czy najzwyczajniej w świecie – zaczynamy rozumieć się bez słów. Wydaje mi się, że to całkiem sporo jeśli pomyślimy o tym w kontekście jednego prostego ruchu.
Koniec z podziałami!
Dziwi mnie fakt powszechnego trwania w silosach biznesowo-technicznych. Po co i dlaczego się to dzieje? Czy naprawdę nie można inaczej? Próbując odpowiedzieć na te pytania zastanówmy się, kto jest odpowiedzialny za te relacje? Key Account Manager, Kierownik Projektu, a może Product Owner? Odpowiedz jak zwykle jest jasne i klarowna. Jesteśmy odpowiedzialni za to wszyscy.
Mówić „… ściśle ze sobą współpracować…” nie zawsze mamy na myśli siedzenie razem biurko w biurko, chociaż zdecydowanie jest to najprostszy sposób na zlikwidowanie myślenia „my i oni”. Przecież, co szczególnie widać dziś, jesteśmy w stanie podążać za tym hasłem także pracując na odległość. Jeśli tak da się dziś, to dlaczego nie zawsze? Tym bardziej, że w świecie post-koronawirusowym powinno być o to łatwiej niż przez Zoom czy Microsoft Teams.
Nie potrzeba dużo – czasem uśmiech, zrozumienie, a czasem po prostu empatyczne podejście do potrzeb może zdziałać cuda. Nie wierzycie? Spróbujcie sami.
My i Oni
A co jeśli inaczej się nie da, co jeśli klient (lub dostawca) stawia nam ostrą granicę? W tej sytuacji nie pozostaje nam nic innego jak zaakceptować te warunki. Nie mamy przecież innej możliwości. Nie uda nam się zmienić decyzji drugiej strony. Możemy jednak zrobić coś zupełnie innego. Nie ustawać w próbach.
Jeśli bliżej przyjrzeć się sytuacji, często zauważymy, że chociaż nie uda nam się dokonać połączenia i zasypać podziału na MY i ONI na poziomie managementu projektu, ale mamy możliwość oddziaływania oddolnego. I to się świetnie sprawdza. Niech góra się przerzuca umowami, „my i oni”, a my znajdźmy partnerów do „ścisłej, codziennej współpracy” tam, gdzie mamy do nich najbliżej.
Lubię mówić, że dobre relacje na tym najniższym poziomie są połową sukcesu naszego przedsięwzięcia. A przyznacie, że to już całkiem sporo.
Idealną sytuacją jest ta, w której możemy pracować naprawdę razem, kiedy zarówno biznes jak i IT są oddelegowane do jednego zespołu nieustającego w wysiłkach zmierzających do osiągnięcia celu projektu. Nie dość, że powoduje to mniej uwag do naszego rozwiązania to jeszcze zwiększa zaufanie. Nasza relacja staje się partnerska, a wszyscy jesteśmy współodpowiedzialni za wynik. I tak właśnie powinno to wyglądać.
> C nam daje owa wspólnota, wspólna praca?
Mała literówka.
Dobrze zdefiniowany problem.
Dzięki za spostrzegawczość, poprawione!